Cześć!
Dzisiaj pokażę Wam (również stary) rysunek z liceum, jednak w wersji czerwonej. Czerwoną kredkę pastelową dostałam kiedyś od wujka, i wpadłam ''w szał'' czerwieni, chociaż za czerwienią nigdy nie przepadałam, wolałam błękitną paletę najlepiej (paradoksalnie) w ciepłych odcieniach. Teraz jestem bardziej otwarta na barwy niż kiedyś, w niedalekiej przyszłości pokażę, moje nowsze szkice barwne :)
A tymczasem przedstawiam inspirację obrazem Ingres'a Źródło. Raczej nie będę przedstawiać artysty, ponieważ większość chyba o nim słyszała. W każdym razie ziomek ten uwielbiał malować nagie kobitki, jak większość artystów. Wiadomo również o nim, że słynął z doskonałego warsztatu rysunkowego i miał mnóstwo uczniów, którzy i tak za niego malowali fragmenty jego obrazów. Aczkolwiek nie wszystkie, ale niestety nie przykładałam się zbyt na historii sztuki i moja pamięć może być kiepska, więc jak ktoś ma jakieś dodatkowe informacje o Ingresie to chętnie poczytam.
❤
No i czas na mój rysunek. No to jest panienka z tego obrazu oraz dziwne, organiczne elementy, które do dziś mnie fascynują. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ponieważ gdy rysowałam to 'coś' to jechałam pociągiem z Poznania do Bydgoszczy ( 2005 lub 2006 rok), ale może jakieś widoki zza okna mnie natchnęły :) I wtedy dosiedli się dwaj panowie. Nie pamiętam kim byli, ale było dość tłoczno to się nie zdziwiłam. Zaglądali mi przez ramię i komentowali moje poczynania. W pewnym momencie jeden z nich oświadczył, że chętnie kupi mój rysunek, a ja głupa odpowiedziałam, że nie jest skończony i może innym razem... Fatalnie! No trudno, transakcja nie doszła do skutku i nie ubiłam interesu życia... Ale pogadałam sobie z owymi facetami i tak oto powstało to:
 |
Wodospad melancholijny |
Jak Wam się podoba, co o tym sądzicie? Teraz myślę, że to nie był dobry rysunek.